Drap, drap…
A kto to tam skrobie zaciekle?
Drap, drap…
I skrobie i skrobie nieustająco z determinacją godną Heraklesa zmagającego się z owczym smrodkiem w stajni Augiasza.
No to idę ustalić gdzie dźwięk ten skrobiący ma swoje źródło. Szukam pod kanapą, pod fotelem, na wolierę zaglądam i nic. A dźwięk dalej skrobiący rozchodzi się coraz donośniej pod kopułą głowy mojej tworząc powoli nieznośną kakofonię.
I nagle zza winkla pojawia się łapka. A łapka to nie byle jaka bo zaopatrzona w szponki jak u Wolverine. Tuż za nią wychyla się pyszczek tak piękny i hipnotyzujący, że aż ciągnie mnie by wystawić rękę i dotknąć szarości futerka na czubku tej główki, ale!
Ale chwila… Przecież to Drapella! Cud miód koteczek, który jak Kot w butach ze „Shreka” macha swoją szpadką przed twarzą człowiek. Bo taka jest właśnie Drapella, piękna, wielkooka, jednocześnie muszkieterzy jak w powieści Dumasa.
Więc Człowieku drogi, jeśliś gotowy na Kota jedynego w swoim rodzaju, do którego cierpliwości i odwagi będzie Ci potrzeba niemiara to powiadam Tobie, że Kot to dla Ciebie doskonały! A jak dobrze pójdzie to może po adopcji, za jakiś czas schowa swoją szpadę i wielkie oczy pokaże do