Dzień dobry jestem Kubuś, Jestem cały biały jak śnieg, ale mam gorące jak słońce serduszko kochające i na ten moment bardzo cierpiące. Bo tego się kotu nie robi… Wierzę, że mój Pan , mój najukochańszy Tatuś nie chciał mi tego zrobić ale… umarł i zostałem sam, samiusieńki na tym świecie i jest mi tak bardzo smutno i tęsknie przeogromnie… Ludzie głaskają, pocieszają, karmią, martwią się czy zjadłem, a ja leżę zanurzony w tym smutku w mojej nowej rzeczywistości gdzie jestem w klateczce a nie na kanapie, gdzie jest dużo kotków, nowe zapachy i twarze. W moich bursztynowych oczach Ciocie i Wujkowie widzą jednak słabiutko tlący się płomyczek nadziei, bo przecież ponoć życie jest piękne, więc wierzę w to mimo żalu i czekam na kolejnego Człowieka, który pomoże ukoić tęsknotę po tak dużej stracie, który weźmie mnie Kubusia do domku, na kolanka i da miłość, której bardzo potrzebuję.