Dziś poruszamy temat smutny, lecz zarazem bardzo ważny.
Gdy odchodzi przyjaciel- jak przeżyć żałobę po śmierci zwierzęcia?
Wideo https://fb.watch/kJq0klCLWC/
Jednym z wydarzeń, których doświadcza większość opiekunów zwierząt, jest konieczność przeżycia pożegnania z nimi na zawsze. Często pierwszym doświadczeniem śmierci dla dziecka jest właśnie odejście ukochanego pupila. I mimo że dorastamy, często w momencie pożegnania z naszym zwierzęcym przyjacielem, pozostajemy tak samo bezradni jak dzieci. Dlaczego? Odejściu psa czy kota często towarzyszy wątpliwość i ciężar decyzji, jaką musieliśmy podjąć. Konieczność zdecydowania o uśpieniu naszego towarzysza, to psychiczne obciążenie, któremu trudno podołać. Zastanawiamy się czy to naprawdę już ten, właściwy moment, czy zrobiliśmy wszystko co było można ? Obarczamy winą, zastanawiając, czy zwierzę czuje nasze wątpliwości i strach. Czy sprawimy mu w ten sposób ból. W tym trudnym momencie wesprze nas mądry, doświadczony i empatyczny weterynarz. W naszej kulturze odczuwanie żałoby po śmierci zwierzęcia nie jest powszechnie społecznie akceptowalne. „ To tylko kot, ile będziesz histeryzować?”, „ Zachowujesz się jakby innych psów na świecie nie było”, „po własnym dziadku tak nawet nie płakałaś”. Z takimi reakcjami spotkała się większość opiekunów po śmierci ich zwierząt. Dopiero od niedawna mówimy innym językiem o śmierci zwierzęcia, choć wciąż można usłyszeć, że to przecież tylko zdechł pies. Warto mówić o tym jasno – mamy prawo odczuwać ból i smutek po stracie zwierzęcia. Przeżywanie emocji, płacz, niezgoda na stratę są normalnymi reakcjami. I nie ma znaczenia porównanie do śmierci człowieka. Przecież „nie ma dwóch serc, jednego dla zwierząt i jednego dla ludzi. Albo mamy serce, albo go nie mamy”. Dlatego dajmy sobie możliwość do przeżycia tego trudnego czasu po swojemu. To nasz ból i nasze prawo, by go odczuwać. To żaden wstyd. Nie usuwajmy na siłę śladów pupila z domu. Nie udawajmy, że nic się nie stało. Zgłośmy się po pomoc psychologiczną, jeśli tego potrzebujemy. Istnieją firmy oferujące kremację zwierząt, wtedy cząstka naszego przyjaciela może na zawsze zostać z nami. Zdecydujmy się na zapełnienie pustki nowym zwierzakiem, kiedy nadejdzie na to czas. Sami poczujemy, kiedy to nastąpi. Dla niektórych może nigdy – i to też ich prawo. I pamiętajmy- wszystkim naszym zwierzętom daliśmy to co najważniejsze- miłość.
Jeremi Przybora
Zdechł pies, zdechł pies.
Czy ładnie tak nazywać kres?
Zdechł pies, zdechł pies.
Zdechł pies, zdechł pies,
Lecz nie w tym cały powód łez,
że zdechł pies, że zdechł pies.
W tym cała smutku suma,
że zdechł pies, a nie umarł.
Niesprawiedliwość jest,
że jak pies, to zdechł pies!
Zdechł pies, zdechł pies.
Z pogrzebem ładnym,
czy też bez,
zdechł pies, zdechł pies.
Zdechł pies, zdechł pies,
czy już nie lepiej,
gdyby sczezł?
Sczezł pies, sczezł pies.
Gdy nagle, że tak powiem,
ubywa wredny człowiek
i pies porządny, niech
pan zgadnie, który zdechł?
Zdechł pies, zdechł pies.
Ten zwrot wymyślił chyba bies.
Zdechł pies, zdechł pies.
Zdechł pies, zdechł pies.
Czy wobec psa to ładny gest?
Tak rzec, że zdechł pies.
Więc tu bym proponował,
że psa bym awansował,
mu podwyższając śmierć
o tę awansu ćwierć:
Zmarł pies, zmarł pies.
I już mu nie żyć milej jest.
Zmarł pies, zmarł pies.
